Złe nie szczędzi nawet ciężko pracujących rybaków. Karol i August to przyjaciele bliscy sobie jak bracia. Mają nieszczęście spotkać Czarną Jachtę na jeziorze Żywe, gdy nocą wyprawiają się łodzią po ryby. Wyłania się zza boru, czarna, ogromna. Za sterem Jachty siedzi samo Złe. Sieje spustoszenie – bez litości wyrywa z jeziora wszystkie ryby, rozrzucając je na polach i lasach. Przez okolicę przewala się wichura. Przerażeni chłopcy czekają, aż nawałnica minie. Modlą się, by przeszła bokiem. Po chwili, która rybakom wydaje się nieskończenie długa, wszystko ustaje. Wsiadają więc do swej łodzi i wracają w ciszy do domu. Ciszy, która oznacza tylko jedno – kompletne bezrybie, a wraz z nim dojmujący głód. Zło tak wielkie zdaje się nie mieć usprawiedliwienia… August wyjaśnia Karolowi, skąd na jeziorach wzięła się Czarna Jachta. Stało się to na życzenie prostych ludzi. Ci, którym wciąż brakowało, życzyli złego tym, którzy żyli w nadmiarze.
Niech więc Złe przyjdzie i rozsądzi po swojemu.
Niech zachłannym, wiecznie sytym brzuchom zabraknie ryby…”Jadwiga Tressenberg, „Mazurskie opowieści”